czwartek, 2 listopada 2017

O jeju..jestem w ciąży ...znowu...

Hej dziewczyny.

Nie wiem czy wy też tak miałyście (przynajmniej te z was które ciąży nie planowały) iż w momencie kiedy dowiadujecie się, że ponownie jesteście w ciąży wali się wam cały świat na głowę?



Ja przynajmniej tak miałam.. jedno dziecko już odchowane bo ma 6 lat, w końcu można zacząć budować i ponownie kreować swoją przyszłość zawodową (pierwsza już została zburzona przez pierwszą ciążę), w końcu można spokojnie dziecko zostawić u dziadków, znajomych i zacząć podróżować (dziecko nie lubi zwiedzać a tylko siedzieć w basenie więc takie atrakcje to i u dziadków są..nie trzeba płacić grubej kasy aby wylecieć w tropiki  i cały ten czas spedzić w basenie hotelowym uważając na dziecko aby się nie utopiło)...

Macie teraz więcej czasu na przemyślunki więc jak to zazwyczaj bywa wasza przyszłość zawodowa zaczyna się od myśli...
...jest pomysł..

... na własny biznes...
... jest start...
... nieoczekiwany przyrost klientów, gdyż jako pierwsza weszłaś z czymś na rynek czego jeszcze tu nie ma...
..jest radość...
...mnóstwo planów co dalej jak tak dalej pójdzie..
..jak to rozwiniesz swój biznes i podbijesz inne miasta na razie w okolicy..
 a tu ciach.........coś ci słabo...
........... na początku myślisz......
.......... wirus mnie złapał czy coś..
........mija tydzień.....
......dalej nie zdrowiejesz....
...jesteś słaba....
.........po czym koleżanka z pracy mówi zrób test ciążowy wyglądasz jakbyś była w ciąży...
...myślisz..nie możliwe..
...a jednak...

Oczywiście winny jest mąż...

nie uważał... zganiasz na męża, chłopaka czy narzeczonego całą winę...ale w głębi duszy jesteś na siebie wściekła że ty nie dopilnowałaś tych dni..
no cóż..
Pare dni chodzisz wściekła jak osa..do tego dochodzą mdłości i wymioty..
Musisz się z tym pogodzić....
Myślisz: " pierwszą ciąże przeszłam to i w drugiej dam radę..
Nagle wracają ci wspomnienia z pierwszej ciąży...jak to było naprawdę..
Twoje wypracowane, ładne ciało znów przekształci się w wieloryba..zaczniesz łapać zadyszki przy najmniejszym wysiłku..a do tego te nie przespane noce i bóle stawów (a w moim przypadku kręgosłupa i bioder)...
Nie wiem jak wy ale ja miałam okropną pierwszą ciąże jeśli chodzi o samopoczucie..niestety należę do tych być może i nielicznych kobiet które nie znoszą być w ciąży...
...no i wszystkie koleżanki przestają się do Ciebie odzywać..no bo stajesz się dla nich nudna..nie można z tobą wypić, poimprezować, pobiegać czy pójść na siłkę, czy na rolki..


Podejmujesz wyzwanie i postanawiasz sobie ze w tej ciąży będzie inaczej..
Zaczniesz się zdrowo odżywiać, a jak tylko minie 3 miesiąc ostro zabierasz się za ćwiczenia..






Będziesz fit ciężarówką, która być może po pierwszej cesarce urodzi teraz naturalnie..w końcu masz jeszcze 8 miesięcy aby się wyćwiczyć..

Myślisz..o nie tym razem będę aktywna zawodowo i prywatnie...
ale jak to z planami bywa...90% nie realizujesz..
tak też było ze mną...
W prawdzie starałam się ćwiczyć ale dość szybko straciłam zapał głównie z mega złego samopoczucia... do tego doszedł dół psychiczny gdyż potraciłam klientki nie mogąc ich obsłużyć.. konkurencja jeszcze nigdy nie była tak zadowolona ;)

Ale odbudowałam będąc jeszcze w ciąży cześć biznesu 😎 (którego ponownie trochę straciłam będąc 3 miesiące z maluszkiem w domu...teraz obojętnie co się wymyśli jeśli nie wyrobisz się w czasie aby rozwinąć swój biznes szybko znajdzie się ktoś kto Cię wygryzie, mając większe możliwości manipulowania swoim czasem)  i na szczęście się kręciło jakoś..ale praca tak mnie wykańczała, że przychodząc do domu od razu kładłam się spać.. i tak minęło 8 miesięcy..

a miałam na bierząco nagrywać przebieg ciąży abyście wcześniej już śledziły moje poczynania, nawyki itp.. miały być ciążowe makijaże (część nagrałam ale już nie miałam siły ich montować, zreszta sprzęt nie najlepszej jakości..i szczerze mówiąc do tej pory się zastanawiam czy wam je zmontować i pokazać czy nie...) miał być blog o zdrowych kosmetykach, których można używać będąc w ciąży i nie szkodzić dziecku a zarazem pięknie wyglądać..
Miał być vlog o tym jak wygląda dzień stylistki rzęs...
i jakoś to tak się rozmyło..
Te 9 miesięcy minęło tak szybko że aż trudno w to uwierzyć iż mam 2 ciąże za sobą a mój maluszek ma juz 9 miesięcy..niedługo rok będzie..czas po ciąży mignął jeszcze szybciej jak ten przed...

TAKŻE NIE MARTWCIE SIĘ BABECZKI CIĄŻA TO NIE STAN KTÓRY TRWA WIECZNIE..


....on minie..
..firmę się odbuduje..
...figurę się odbuduje..
..przyjaciół znajdzie się nowych..
...a dzieci?...
dzieci zostaną a wasze życie dopiero wtedy nabierze barw (mimo iż teraz tego nie rozumiecie). A jeśli macie już jedno dziecko to nawet sobie nie wyobrażacie jak go uszczęśliwiliście (mimo iż teraz wydaje się inaczej) / ..wiedzą to te osoby które mają już rodzeństwo..
Ja mam brata i mimo iż całkiem niedawno przestaliśmy się kłócić (nawet teraz jak za długo ze sobą przebywamy zaczynamy się kłócić) to nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Przyjaciele zawsze się mogą od was odwrócić rodzeństwo jest na zawsze (nawet jeśli teraz macie kryzys)..


a dla tych z was które jeszcze nie były w ciąży bąź są i bardzo się martwią chociażby swoją figurą jak będzie wyglądać przed i po.. zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku jak zmieniał się mój brzuch w ciąży i później jak się wchłaniał po. (przy zdrowym, nie ciężkostrawnym, ale pełnowartościowym odżywianiu i karmieniu piersią)
Dodam iż mam skłonność do rozstępów. w pierwszej ciąży pojawiły mi się delikatne rozstępy choć smarowałam się od samego początku balsamami przeciw rozstępom w ciąży...natomiast w tej drugiej ciąży regularnie rano i wieczorem smarowałam całe ciało ze szczególnym zaznaczeniem stref podatnych na pojawienie się rozstępów olejem kokosowym nie rafinowanym ( o jego cudownych właściwościach już wspominałam w poprzednim wpisie...link tutaj)

Nie zwracajcie uwagi na ten bałagan w tle..zdjęcia takie ....takie..naturalne bym powiedziała ;))



piątek, 6 października 2017

Eko rodzice..

Hej babeczki!!

Długo nic nie publikowałam, choć wersji roboczych postów od groma czeka aż je dokończę.. ale czasu brak..i jeszcze mały mi zachorował po raz pierwszy poważnie..ehh.. ale nie o tym..

Przeglądałam dziś zdjęcia (robiłam porządki na kompie-już zdjęcia mi się nie mieszczą-czas zakupić kolejny dysk zew..ehh) i wpadłam na zdjęcia zrobione Olkowi zaraz po narodzinach...w tej mazi płodowej z pępowiną jeszcze nie odciętą.. i od razu przypomniała mi się historia tych biednych eko-rodziców wokół których taki szum się zrobił bo uciekli z dzieckiem ze szpitala, gdyż po prostu "mądry, wykształcony" lekarz nie dawał im spokoju w podejmowaniu własnych decyzji (jeśli piszę źle oświećcie mnie pls)..

Z tego co ja wiem to problem "z eko-rodzicami" wynikał z tego iż:

- nie chcieli dziecka wytrzeć z mazi płodowej, co za tym idzie nie chcieli go kąpać później w szpitalu w celu ochronnym skóry
-rodzice nie zgadzali się na szczepienie zaraz po narodzinach
-nie zgadzali się na ogrzanie dziecka lampą
-nie zgadzali się na podanie wit K
- nie zgadzali się na rutynowy zabieg Credego 

Dla nie wtajemniczonych wyjaśnię co on oznacza - posłużę się tu fragmentem z bloga mamapediatra.blog.pl - Zabieg Credego to zakropienie oczu dziecka 1% roztworem azotanu srebra celem profilaktyki rzeżączkowego zapalenia spojówek.Azotan srebra czyli to chemiczne "coś" którym srebrzy się lustra (tak tak dokładnie to samo) i który w definicji tego słowa chociażby na wikipedii ma właściwości utleniające, a do tego "działa żrąco na skórę, pozostawia trudne do usunięcia czarne plamy z rozdrobnionego metalicznego srebra (co było przyczyną nadania mu nazwy kamień piekielny)." 😳daje się rozcieńczone do oka noworodka, nie badając wsześniej jego stanu zdrowia😡 a tylko PROFILAKTYCZNIE (??😯)czyli wygrało dziecko na loterii z prawdopodobieństwem wygranej w totka dwoinki rzeżączki, które MOGĄ ale nie muszą  „wskoczyć” do oka dziecka w wyniku przechodzenia przez kanał rodny w trakcie porodu. 

Dobrze rozumiem??Czyli to tak jakby uciąć człowiekowi rękę bo się skaleczył i może wdać się zakażenie albo sepsa (tak już po całości poleciałam). 

Noworodki urodzone przez cięcie cesarskie są w mniejszym stopniu narażone na późniejsze zapalenie spojówek, ale do zakażenia może dojść również u nich – np po przedwczesnym odejściu wód, sączeniu wód czy drogą wstępującą. Dlatego zabieg stosowany jest rutynowo u wszystkich noworodków. Czyli krótko mówiąc: taki maluszek zaraża się od mamy, która o zakażeniu nie wiedziała. 
Zabieg stosuje się od 1880 roku. (Seriously?? 😨i od tamtej pory nadal jesteśmy na tym samym poziomie nauki i medycyny??😳😳)Wówczas zapalenie spojówek u noworodków żywo-urodzonych sięgało aż 10%.  (hm... pomyślmy dlaczego? w końcu warunki sanitarne od 137 LAT sie do dziś nie zmieniły..., really???) Co piąte dziecko w rezultacie infekcji oka miało trwale uszkodzoną rogówkę, a 1 dziecko na 100 straciło wzrok. Wprowadzenie zabiegu Credego spektakularnie poprawiło statystyki.  W chwili obecnej na rzeżączkowe zapalenie spojówek zapada rocznie (w Polsce) 1 niemowlę (a rodzi się jakieś 370 tys). Sukces? Tak. (czyżby?? a były robione statystyki dzieci z zabiegiem kontra dzieci nie przechodzące zabiegu? LUDZIE RUSZCIE GŁOWĄ!!! co to za rodzynek w każdym roku się rodzi...?😐)  
Są szpitale, w których w ramach profilaktyki zakażeń przedniego odcinka oka stosuje się antybiotyk – erytromycynę. - (no to są dopiero geniusze!! brawa dla tych lekarzy!!) (mamapediatra.blog.pl)
Podsumowując nie wiem czy ja, czy wszystkie matki rodzące w Niemczech albo w mojej miejscowości są EKO, a może wszyscy lekarze są EKO albo cały niemiecki rząd jest EKO, bo tu tego wszystkiego (z wyjątkiem witaminy K) się nie stosuje!! A może powinni podać cały niemiecki rząd do komisji europejskiej gdyż zagraża życiu wszystkich noworodków..
To chyba jakieś żarty są..
A waracając do samej wit K jest ona podawana w 3 dobie maluchowi do ustnie i można się na nią nie zgodzić! I nikt za to nie ściga..Paplanina jest oczywiście - zależy jaki lekarz..ale była i będzie- gdyż taka ludzka natura..
Co do lamp..to tutaj są podgrzewane łóżeczka lub inkubatory bez lamp...- co do takich malusich wcześniaków to nie wiem i się nie wypowiadam, ale z tego co pamiętam to to dziecko miało 37 tyg..więc PLSSS... przy pierwszym dziecku jak byłam w 36 tyg ciąży i szyjka mi się skracała a ja spanikowana dzwoniłam do położnej z jednego z najlepszych i "EKO" szpitali Św. Zofji w Warszawie, odpowiedziała mi - " bez paniki dziecko już jest duże, jak teraz urodzisz nic złego się nie stanie ale odpoczywaj..lepiej niech dotrwa do terminu".
Więc o co to całe HALO i nagonka na biednych rodziców, którzy teraz przechodzą piekło i zamiast cieszyć się z maleńkiego członka rodziny narazili go na jakieś niebezpieczeństwo. Piszę jakieś gdyż pewne to ono nie jest..
A ten kto teraz chce się odezwać i powiedzieć no jak to? do 3 doby musi dziecko być w szpitalu -  powiem BZDURA!!
A porody domowe? a domy porodowe? - to nie szpitale.. a jak ktoś chce sięgnąć pamięcią nawet roku 1880 myślicie że wszytskie kobiety rodziły w szpitalach?? naprawdę? u mnie w rodzinie są przypadki że prababcia w polu urodziła przy pracy i wróciła z niemowlakiem do domu..bez opieki lekarskiej i zgłaszania komukolwiek..no bo jak? przecież komunikacji sprawnej nie było i telefonów też.. jak ktoś miał konia i powóz było super ale jeszcze trzeba poczekać aż koń z pola albo z innej wsi wróci bo mąż- chłop do innego miasta po mąkę pojechał...
Dziś najważniejsza jest sensacja a nie dobro ludzkie..a lekarz zgrywa "BOHATERA" robiąc ludziom piekło ze "szczęścia"..ale nie ma co jego winić tylko system..on robił to czego się nauczył..jego wina tylko w tym iż ślepo uczył się bzdur które tołkowały mu uczelnie medyczne sponsorowane przez koncerny farmaceutyczne itp, a on zapomniał o mózgu którego posiadaczem jest każdy ssak, aby wykorzystał jego niewielki procent aby sprawdzić i przeanalizować logicznie informacje które ktoś mu przekazał (obojętnie czy to uczelnia wyższa, wiadomości w telewizji czy sąsiadka z piętra niżej).
Na zakończenie życzę wszystkim EKO i nie EKO rodzicom cudownych, bezstresowych porodów i abyśmy wszyscy doczekali czasów aż będziemy mogli sami decydować za nas i za nasze dzieci co im podawać a co nie.. albo chociaż czasów gdzie lekarze rzetelnie będą nas informować o tym co jest w składzie czego, co to powoduje, wszelkie za i przeciw oraz przede wszystkim przed każdym rozważeniem podania jakiejś mieszanki chemicznej aby dziecko było zbadane przez co najmniej 2 specjalistów pod danym kątem aby dany specyfik zastosować CELOWO a nie PROFILAKTYCZNIE!! Bo już profilaktycznie to odrobaczać dzieci nie chcą a jest większe prawodpodobienstwo załapania pasożyta niż bakterii w kanale rodnym..
Pozdrawiam was kochane mamy serdecznie i na zakonczenie przesylam wam zdjecie mojego maluszka ze szpitala zaraz po porodzie, nie zaszczepionego, bez podania wit K, bez lamp, nie wytartego z mazi płodowej ale przy odcinaniu pępowiny (pierwsza kąpiel była po 2 tyg w domu :))

czwartek, 4 maja 2017

Cesarskie cięcie - prawadziwa historia cz.2

24.01.2017 Poród przez cesarskie cięcie drugiego dziecka.

Dzień przed CC stawiłam się na badania krwi i CTG (KTG po polsku) oraz podpisanie różnych zgód oraz informacji na temat zabiegu itp. podczas 20 min CTG miałam czas na poczytanie sobie o różnych zagrożeniach.

Następnego dnia o godz 10:00 stawiłam się w szpitalu. Przywitała mnie położna która od razu zaprowadziła mnie do sali oczekiwań na CC, które miało się odbyć najpóźniej o 12:00.

Kazała mi się rozebrać i dała mi takie szpitalne wdzianko wiązane z tyłu (takie operacyjne - jak ja to mówię z łatwym i szybkim dostępem 😬) i dała takie majtki z siatki oraz podpaskę -pieluchę..wiadomo po co.. i kazała mi się położyć w łóżku. Następnie założyła mi BARDZO ciasne, białe pończochy przeciw zakrzepom, żylakom, które miałam nosić przez cały pobyt w szpitalu.

Za 5 min przyszła lekarka która miała wykonać zabieg i założyła mi wenflon oraz wypytała się mnie o samopoczucie.. trochę pożartowała aby rozluźnić atmosferę.. Oczywiście mój mąż był cały czas przy mnie.

Kazali czekać.. w między czasie położna przyniosła papiery do podpisania że na kolejne 3 dni( co bardzo mi się nie spodobało i na początku nie podpisałam ich) że będzie mnie 3 razy dziennie doglądać..a teraz mam podpisać bo żeby ona nie nosiła ciągle ze sobą tych papierów (więc je podpisałam) po czym okazało się że wcale 3 razy nie była..a za każdą wizytę dostaje kasę..

W tej kwestii nie wiele się różnią Niemcy od Polski..😞

Na szczęście czekałam w pełni wyposażonej sali porodowej, z łazienką i telewizorem ..więc czekałam aż do 15:15 aż po mnie przyszli..



Przed samym zabraniem mnie na salę operacyjną musiałam wypić specyfik który sprawi że nie zrobi mi się nie dobrze podczas operacji (czego nie dostałam przy pierwszym cc). Podobno jest to normalna reakcja organizmu podczas cięcia.

Następnie podjechałam pod salę operacyjną - przede mną były jeszcze 2 Panie.
Przywitał się ze mną anestezjolog, żartował abym się nie bała ale byłam tak przestraszona że na nic się to mu zdało .. Nie potrafiłam nic powiedzieć ze strachu.. po czym poczekałam aż wyjedzie inna osoba z sali operacyjnej i nadeszła moja kolej..

Najpierw położyli na mnie ciepły ręcznik, aby nie było mi zimno jak mnie rozbiorą (wszystko robili dyskretnie - spod ręcznika ściągnęli mi ten szpitalny kubraczek) następnie na ręcznik prześcieradło operacyjne spod którego wyciągnęli ręcznik. / W Polsce po prostu w zimnej sali kazali się rozebrać i taka naga musiałam siąść na łóżku do znieczulenia.

Kazali mi na leżąco tak jakby przesunąć się na inne łóżko takie ruchome-taśmowe, z którego zjechałam dosłownie na to wąskie łóżko operacyjne. Następnie zaznaczyli mi na plecach miejsce gdzie ma być podane znieczulenie, dali specjalny plaster na to, następnie kazali mi wygiąć odpowiednio kręgosłup. W tym pomagały mi dwie osoby. Jeden pan trzymał mnie abym się nie poruszyła podczas wkucia, a inna pani która asystowała przy operacji trzymała mnie za rękę i głaskała. Przyszła też ginekolog która mnie operowała i zaczęła mnie głaskać po twarzy mówiąc że wszystko będzie dobrze..

Podali mi znieczulenie - nie było tak źle - w Polsce wspominam to o wiele gorzej..

Następnie położyli mnie, dali parawan, rozłożyli na boki nogi i zabrali tak jakby dolną część łóżka. Sprawdzali czy znieczulenie zaczyna działać kując mnie jakimś ostrym przedmiotem. Bardzo szybko chcieli zacząć mnie ciąć ale mówiłam że mogę ruszać nogami. Ba! Celowo nimi ruszałam aby widzieli że jeszcze nie działa.. Po czym anestezjolog powiedział że czasem tak jest że nogami można ruszać..

Ja przerażona aby mnie nie cieli jeszcze bo przecież wszystko czuje..co on za głupoty mi tu opowiada... W Polsce jak kompletnie nogami ruszyć nie mogłam dopiero zaczęli operację. a tu już? OMG!!😱

Pokuli mnie raz jeszcze i kiedy nie zareagowałam poczułam jak wycinają mi starą bliznę po poprzednim CC i rozcinają powłoki brzuszne -  nic nie bolało ale wszystko czułam podobnie jak przy pierwszym CC z jedną małą-wielką dla mnie różnicą --> Nie zrobiło mi się niedobrze :)

A i zapomniałam dodać że jak już mnie przygotowali do operacji (musieli mi też jedną rękę przywiązać - tą z wenflonem) to wszedł od strony mojej głowy mój mąż i siedział przy mnie cały czas martwiąc się że nawet mnie dotknąć nie może.

Nagle zaczęły się komplikacje..

Okazało się że USG dało przekłamane wymiary główki - była o 2 cm większa niż wykonane cięcie.

Zaczęli mnie szarpać - bardzo bolało. Tak bolało..odczuwałam ból a nie powinnam.. tak jakby nie do końca zadziałało znieczulenie albo dano mi go za mało..kiedy zaczęłam dosłownie wyginać się z bólu, a mój mąż zaczął się wszystkich pytać dlaczego mnie tak boli - przyleciał anestezjolog ze strzykawką i szybko dożylnie podał mi znieczulenie i zasnęłam.

Miałam wrażenie jak szybuje do góry i nagle znalazłam się w dziwnym pomieszczeniu takim białym z dużą ilością światła..obok mnie były jakieś świetliste postacie wyższe ode mnie..rozmawiałam z nimi o czymś..ale nie wiem o czym..również czułam taki spokój..tak jakby to co było na ziemi to było tylko jakieś zadanie do wykonania a ja już byłam po..

Po czym tak jakby coś kazało mi zejść na dół i wskoczyłam do zjeżdżalni dosłownie i  zaczęłam zjeżdżać w dół..po czym tak jakby ściany zjeżdżalni zaczęły się robić przezroczyste i zaczęły do mnie wracać ziemskie myśli..myślałam że wracam znów na salę operacyjną i znów będę czuła ból..

Ale.. obudziłam się na sali pooperacyjnej. We śnie byłam wg. mnie raptem 5 min, ale gdy spojrzałam na zegarek okazało się że nie było mnie 2 godziny..AŻ 2 GODZINY... szok 😱..

Kiedy zorientowali się że się obudziłam od razu zawieźli mnie do synka, którego trzymał mój mąż na gołym ciele. Z tego co mi opowiadał to jak tylko zasnęłam to od razy wyciągnęli malucha wytarli go tylko, kazali się mężowi rozebrać i wziąć małego przytulić do skóry dopóki mama nie przyjedzie..

I on biedny tak nosił 2 bite godziny małego..mówił że ledwo mu ręce wytrzymywały.. mimo że maluch ważył 3310 g i miał 51 cm wzrostu :)

Kiedy przyjechałam od razu kazali mi przystawić go do cyca, w Polsce musiałam o to poprosić..

A że wyszłam z wprawy i mój mąż też i nie potrafił mi synka podać a ja podać mu piersi to zaczęłam się denerwować..mały zaczął płakać.. i koniec końcem odłożyliśmy malucha do łóżeczka..

Przyszła położna i od razu dostaliśmy zjebkę - że mały czy płacze czy nie, czy umiemy go przystawić czy nie ma być przy mamie a nie w łóżeczku.. 😅😅

Z tym łóżkiem na którym już leżałam zostałam przewieziona do właściwej sali - wzięliśmy sobie salę rodzinną w której mój mąż czy ktokolwiek kogo chciałam mógł ze mną być przez cały pobyt, dostawał jedzenie tak jak ja (wybierało się z menu na każdy dzień, każdy dla siebie) no i oczywiście było to płatne 70 EUR na dobę..Ale było warto.. A dlaczego? To już temat na następny post.






Tak się rodziło w Niemczech przez CC.

Pozdrawiam





środa, 12 kwietnia 2017

Cesarskie Cięcie - prawdziwa historia cz. 1

14.10.2010 PORÓD przez cesarskie cięcie pierwszego dziecka i pierwsze karmienie.




Źródło: Gazeta Wyborcza


Drogie przyszłe mamy. Chciałabym w tej historii i następnej przybliżyć wam trochę obraz cesarskiego cięcia ze wszystkimi szczegółami, abyście wiedziały jak to wygląda. post ten pisany był jak jeszcze byłam w ciąży, natomiast publikuję go dopiero teraz..stąd moje komentarze na czarno..

Niestety nie mam doświadczeń z porodu naturalnego, więc jak czytają mojego bloga mamy które takie doświadczenia mają to chętnie podzielę się waszymi historiami na tym blogu, aby przyszłe mamy mogły same zdecydować co jest lepsze..

I nie chcę tu przytaczać opinii lekarzy, gdyż same wiecie że nie zawsze są one obiektywne..często gęsto chodzi o pieniądze, dofinansowania itp z nfz.

Apel do mam rodzących naturalnie..jak macie ochotę pomóc innym mamom - to nie kosztuje..jedynie poświęcenie wszego czasu..a dużo może pomóc - opiszcie wasze historie mi w prywatnej wiadomości albo wyślijcie na maila : agnieszka.ines.wozniak@gmail.com, ja je opublikuje na moim blogu.

Wracając do historii mojego pierwszego cięcia cesarskiego...


O 9:00 byłam już w szpitalu na głodną..12 godz przed zabiegiem nie moglam nic jeść.....zmierzyli mnie, zrobili KTG, stwierdzili że idealne mam wymiary do porodu naturalnego i że szkoda że będzie cc bo już nigdy nie będę wg. nich mogła rodzić naturalnie...z opowiadań moich koleżanek już wiem że to nie prawda..ale co szkodzi takiej położnej trochę ponarzekać i jeszcze bardziej zdenerwować i przestraszyć wystarzająco już zdenerwowaną i przestarszoną ciężarną...

Po wszystkich czynnościach i podpisaniu wielu papierów, zgód itp. kazali mi przejść do pokoju, w którym rodzi się w wodzie i czekałam tam na swoją kolej..przede mną były jeszcze 2 Panie.

Nagle dowiaduję się że jedna urodziła chłopca -3 kg, za chwilę druga również przez cc dziewczynkę- 4,5 kg... wow.."ale klocek" myślę sobie..zaraz moja kolej..zaczynam się trząść jak galareta, serce mi tak wali że aż je słyszę..nagle zapraszają mnie do sali operacyjnej a chłopakowi każą poczekać..

Sala była jeszcze wtedy nie wyremontowana i przerażająca - taka komunistyczna..łóżko tak wąskie że bałam się że z niego zlecę..
a do tego tak się bałam tego porodu, że płakałam jak dziecko, aż się zachodziłam od płaczu.. rozebrali mnie do naga..było mi strasznie zimno..nie dość że trzęsłam się ze strachu to jeszcze z zimna..


Nie potrafili mnie uspokoić..miałam wygiąć kręgosłup jak kot- zrobić na siedząco taki koci grzbiet..po czym dali mi znieczulenie podpajęczynówkowe i kazali się położyć - od tego czasu przez 10 godzin nie mogłam się podnosić, nawet lekko głowy.. przykryli mnie płachtą..
Postawili mi taki parawan żebym nic nie widziała i sprawdzali czy znieczulenie zaczyna działać..jak już widzieli że nic nie czuję przecieli mi brzuch.. nieczułam kompletnie nóg..nie mogłam nimi poruszyć.

TU UWAGA..jeśli drogie Panie myślicie że przy znieczuleniu nic nie czujecie to się głęboko mylicie!

Czułam wszystko  - fakt bez bólu, ale warstwa po warstwie jak mnie przecinają..nagle zrobiło mi się tak nie dobrze że chciałam wstać i zwymiotować, bałam się że zwymiotuję na leżąco i zacznę się dusić wymiocinami...modliłam się aby to nie nastąpiło..


po czym lekarze nie mogli wyciągnąć małego więc 3 osoby położyły mi się na płuca..myślałam że mi łamią żebra..aż się popłakałam.. podejrzewam że było to spowodowane wcześniejszym popchnięciem dzidziusia do góry (tydz przed zabiegiem byłam badana ginekologicznie gdyż szyjka mi się bardzo szybko skracała i lekarz tak jakby popchnął malucha do góry)... na szczęście mały bez szwanku został "wydobyty" i kiedy pokazał mi go lekarz trzymając go za nogi głową w dół już poczułam się lepiej.. 

Nie mogli mi dać małego do pocałowania (normalnie w tym szpitalu taka możliwość byłą, niestety chłopak nie mógł być przy porodzie) gdyż lekarz pobrał szybko krew pępowinową.



Źródło: eDziecko


Zszyta zostałam w 5 minut i zaraz przewieziona na salę pooperacyjną. Całe cc trwało może z 15 min.

 Położna zbadała małego, zważyła i zaszczepili mi go bez jakiegokolwiek informowania mnie o tym a następnie od razu dali go tatusiowi do ubierania ;) w tym czasie mnie przewieźli na salę pooperacyjną (byłam w niej sama) i od razu przyjechało do mnie dziecko z tatusiem..położna przyłożyła mi go OD RAZU do cyca. Jaka to była niesamowita radość..aż zrobiłam błąd i podniosłam głowę aby go lepiej zobaczyć..    dostałam opieprz za to..ale już wiem dlaczego..

Jeśli podniesiecie głowę po takim znieczuleniu przez 10 godz od podania ..na drugi dzień dostajecie potwornych bóli głowy...nie do zniesienia..jedyne co pomagało to ketonal...TAK niestety mimo iż karmiłam to dostawałam ketonal..
Po 10 godz kiedy już wszystko czułam przyszła położna i mówi "szybciutko, szybciutko wstajemy!!"

Myślę sobie  -"oszalała..mam świeżą ranę na brzuchu - centrum naszego ciała gdzie wszystkie główne mieśnie tułowia mają swój początek albo koniec i ona każe mi przejść? po operacji nerki przez 2 dni z łóżka nie wstawałam a to był bok operowany a tu centrum układu ruchu i ona mówi szybciutko??"😧

Jak nie wstawałam to mnie szarpnęła do siadu a później popchnęła żebym szła..
Uwierzcie mi byłam już nie raz operowana i nie pamiętam takiego bólu przy chodzeniu.. przejście z jednej sali (przejście to dużo powiedziane - raczej przeczłapanie na skulonego krasnala) zajęło mi z 10 min, a była to sala obok..kiedy już położyłam się w swoim pokoju poczułam ulgę i mimo iż położne kazały mi chodzić samej myć się, jeszcze dobę nie wstawałam z łóżka.

Miałam wziętą jednoosobową salę, gdzie spałam w niej z dzieckiem i partnerem, co okazało się najlepszym wyborem mojego życia.. byłam tak zmęczona tymi wszystkimi wrażeniami że nie słyszałam kiedy dziecko płacze..natomiast tatuś tak szybko wstawał na sygnał alarmowy malucha jak w wojsku na musztrę.. Także przez kolejne 2 doby on się nim zajmował a ja tylko karmiłam..za co powinien dostać odznaczenie gdyż spisał się na medal..

Pierwsze karmienie TRAGEDIA...Mimo iż moje sutki wyglądały jak smoczki od butelek i dziecko nie miało problemów z uchwyceniem "smoka" to jakoś tak sama nie umiałam go przystawić, a on jak się zakleszczał to myślałam że zsikam się z bólu..nie raz mi tak sutki krwawiły, że przez zaciśnięte zęby karmiłam i przykładałam do nich płatki żelowe (jeszcze nie wiedziałam o istnieniu oleju kokosowego wtedy)..w końcu jakoś się wszystko wygoiło i uspokoiło że stało się to dla nas normalną czynnością nie sprawiającą żadnego problemu..Na szczęście mleka miałam tyle że spokojnie trojaczki bym wykarmiła...szkoda że nie było wtedy banku mleka bo spokojnie bym je oddawała..gdyż pod takim ciśnieniem leciało że mały się dławił..



Ale byłam w nim totalnie zakochana i zostało mi do dziś... 😄mimo iż z niego urwis i do tego wychodzą teraz błędy wychowawcze z których to naprawą cały czas się zmagamy..to wpatrzona jestem w mojego sześciolatka jak w obrazek..






Mam nadzieję iż czytając moją historię CC będzie łatwiej wam podjąć tą decyzję o porodzie..

Ja nie chcę powtórzyć już nigdy tego doświadczenia..natomiast jeśli miałoby być wskazanie do CC (na razie mały ma ułożenie pośladkowe) to tylko przy znieczuleniu ogólnym..nie wyobrażam sobie innego.. (niestety czas pokazał iż było inaczej)

U mnie minęło już 6 lat od pierwszej ciąży także tym razem spróbuje naturalnie..a że mieszkam w Niemczech i wiem że opieka jest tu rewelacyjna..nie boję się aż tak..jedyne co mnie przeraża to te godziny bólu..ale co mają się godziny bólu do dni, albo miesięcy rekonwalescencji po CC.
Dopiero po 2 miesiącach wyprostowałam się i nie czułam bólu brzucha..a tak każde wstawanie z łóżka, każda toaleta czy czynność wymagająca angażowania mięśni brzucha kończyła się ogromnym wysiłkiem i bólem..

Ale nie wiem który ból lepszy ten "na dole" po nacięciu krocza czy ten brzucha..To mogą wiedzieć tylko mamy rodzące obiema metodami i mogące się na ten temat wypowiedzieć..Także zachęcam was drogie mamy do wspierania mnie i dzielenia się waszymi historiami  - obiektywnymi, aby inne mamy mogły skorzystać z naszych doświadczeń..nie chodzi tu o przestraszenie ciężarnych ale o obiektywne przekazanie wiedzy kiedy mamy to już za sobą..nie na świeżo proszę gdyż emocje często wpływają na obiektywizm..

Pozdrawiam was! Do następnego razu!


Cyganiocha

piątek, 10 marca 2017

Magiczny olej kokosowy

Hej.


Dziś napiszę wam o pewnej magiczej substancji o jakiej każdy zapewne słyszał ale nie zdawał sobie sprawy z jej właściwości - jest to olej kokosowy.

Najlepszy jest ten nie rafinowany najbardziej naturalny o zapachu i smaku kokosa.

Rafinowany dobry jest do smażenia jeśli ktoś nie lubi czuć smaku kokosa w potrawach, natomiast nie polecam go jako balsamu do ciała czy odżywki, bo zapach (niby bezzapachaowy) pozostawia na ubraniach nie ciekawy...- takiej trochę stęchlizny ;)

A teraz do szczegółów..

Ogólne właściwości oleju kokosowego:


  • przeciwzapalny
  • przeciwbakteryny (działa na bakterie,wirusy, drożdżaki, grzyby, pasożyty, pierwotniaki)
  • jest antyoksydntem ( chroni przed powstawaniem 
  • wolnych rodników)
  • poprawia wchłanianie składników odżywczych
  • lekkostrawny (poprawia wchłanianie witamin opartych na tłuszczach - wit. A, D, E, K) 
  • nie toksyczny dla ludzi i zwierząt
DODATKOWE WŁAŚCIWOŚCI


Właściwości oleju kokosowego dla higieny osobistej i ciała:


  1. Plamy starcze (znane również jako plamy wątrobowe) - bezpośrednia aplikacja oleju kokosowego na plamy powoduje ich blaknięcie.
    1. Pielęgnacja skóry po goleniu- olej kokosowy pomoże ci złgodzić podrażnioną skórę po goleniu i nie zatyka porów  - dotyczy to zarówno kobiet i mężczyzn - możecie przekazac swoim mężczyznom tą cudowną nowinę - zobaczcie ile oszczędzicie na kosmetykach. Mój mąż stosuje olej kokosowy zawsze po goleniu i muszę przyznać że działa gdyż kiedyś miewał bardzo podrażnioną skórę i wrastały mu włoski natomiast teraz nie ma żadnych problemów ze skórą po goleniu.
  2. Przeżadzanie włosów, łysienie- wymieszaj olej kokosowy z olejem lawndowym, rozmarynowym, tymiankowym, olejem z drzewa cydrowego, Jojoba oraz olejem z pestek winogron i odrobiną pieprzu cayenne. Aplikuj 3 razy dziennie (albo zaraz przed spaniem)  wmasowując mieszankę w obszary narażaone na utratę, wypadnie włosów
  3. Scrub do ciała - zmieszaj olej kokosowy z solą lub cukrem i zrób sobie peeling. Po zmyciu mieszanki twoja skóra stanie się automatycznie gładka i będzie pięknie pachnieć. Stosuję tylko ten rodzaj peelingu i powiem wam że już nigdy więcej nie kupię takiego sklepowego. Natomiast zamias soli i cukru dodaję zmieloną wyparzoną wcześniej poranną kawę. Efekt - bomba!!
  4. Siniaki- zaaplikuj bezpośrednio na siniaka - ole kokosowy poprawia i przyspiesza proces gojenia się siniaków redukując opuchliznę i zaczerwienienie czy zasinienie.
  5. Ugryzienia owadów - posmaruj ugryzione miejsce, a przestanie ono swędzieć czy piec, do tego olej kokosowy przyspieszy proces gojenia się skóry
  6. Poparzenia - aplikuj na świeżo poparzone miejsce i ontunułuj aż do wygojenia rany. zredukuje szansę powstawania blizny. Również sprawdziłam osobiście i rzeczywiście działa i uśmierza ból więc żadna musztarda drogie Panie (wiem że zapewne nie jedna z was stosuję tą metodę)
  7. Pomadka ochronna - zaapliuj odrobinę na usta, nie tylko sprawi że usta staną sie bardziej miekkie i delikatne, ale równiez zawiera faktor SPF 4, dzięki cemu zyskujesz zjeszze lekką ochronę pzreciwsłoneczną :) Mała uwaga do Pań mających bardzo popękane usta. Nie wystarczy tylko raz posmarować ust, gdyż smarowanie możliwe jest tylko w formie płynnej oleju a przez to szybciej go zjadamy i jest mocno "wodnisty". Parę razy dziennie daje rezultaty.
  8. Ciemieiucha - posmaruj ciemieniuchę u dziecka raz dziennie - ok łyżeczkę do herbaty.
  9. Łupież - olej kokosowy wchłania się w skórę głowy i ogranicza powstawanie łupieżu oraz wydzielanie się sebum ze skóry głowy, powodujące również m.in. łupież.
  10. Dezodorant - sam w sobie olej kokosowy może być stosowany jako dezodorant, ale bardziej efektywne działanie ma w połączeniu z mąką kukurydzianą lub arrarutową oraz z sodą.
  11. Maść ochronna dla niemowląt - olej kokosowy jest również bardzo skuteczny jako maść ochronna na pupkę maluszka przy zmianie pieluch lub wszelkiego rodzaju odparzeniach. Jeszcze na niemowlaczku nie próbowałam ale na moim 6 letnim synu bardzo się sprawdza. Mieszkam w Niemczech w regionie gdzie woda z kranu jest bardzo sucha i muszę wam powiedzieć że na początku mój syn miał bardzo wysuszoną skórę i lekarz zalecił nam stosowanie maści Linola. Od kiedy stosuje olej kokosowy moje dziecko nie ma już swędzącej skóry i wysuszonej. Używam oleju kokosowego na nim 2 razy w tygodniu na całe ciało po kąpieli, czy prysznicu.
  12. Krem pod oczy - aplikuj rano aby zredukować sińce pod oczami oraz opuchlizny, natommiast wieczorem na powieki. Tu ponownie moja uwaga..jeśli stosujecie olej kokosowy codziennie to mogą wam wystąpić tzw. "kaszaki" pod okiem. Dzieje się tak szczególnie wtedy kiedy nie dokładnie zmyjemy makijaż, następnie po nocy również nie domyjemy dokładnie twarzy i jak to olej zbierze nam bród i zaczopuje skórę szczególnie kiedy dużo go zaaplikujemy. Więc drogie Panie z umiarem...a jak oczyścić dokładnie skórę twarzy po całym dniu..opiszę w oddzielnym poście :)
  13. Mydło do mycia twarzy - zmieszaj w takich samych ilościach olej kokosowy z olejem z oliwek, olejem migdałowym, z olejem z avocado, olejkiem rycynowym, użyj zamiast mydła do mycia twarzy. Na wilgotną skórę - wetrzyj olej w wilgotną skórę (mała łyżeczka oleju wystarczy) zostaw na 2 minuty, spłucz .
  14. Odżywka do włosów - zaaplikuj ok łyżeczki oleju kokosowego na końcówki włosów i rozprowadź resztę w górę włosów. Dla głębszej pielęgnacji - około łyżkę stołowa oleju kokosowego wmasuj w suchą skórę głowy i delikatnie rozprowadź resztą do samych końcówek, załóż czepek ochronny na włosy i idź spać. rano umyj głowę jak zawsze. Jeśli drogie Panie zastosujecie olej jako odżywkę zaraz po umyciu włosów niestety mogą być one obciążone i się nie układać. Sprawdza się ta metoda jeśli zamierzacie włosy związać w kucyk - nie są one tłuste a trzymają się "kupy". Najlepiej jednak robić kurację na noc.
  15. Wosk, pianka do włosów - wetrzyj odrobine oleju kokosowego w dłonie a następnie we włosy - włosy kręcone, lub przeczesz palcami włosy od skóry lowy do końcówek.
  16. Pielęgnacja zranionej skóry- na otarcia, podrapania, przecięcia skóry aplikacja cienkiej warstwy oleju kokosowego ochroni ranę przed wdarciem się do środka bakterii, wirusów i brudu. Olej kokosowy przyspiesza gojenie się siniaków i odbudowuje uszkodzone tkanki, do tego bardzo ładnie pachnie :)
  17. Lubrykant - można go używać zamiast różnych żelów intymnych nawilżających - do tego jest naturalny. 0% chemii :) przetestowane ;)
  18. Do demakijażu oczu - użyj płatka do oczu z odrobina oleju kokosowego, zobaczysz jak zadziwiające są efekty (pokażę wkrótce na filmiku).
  19. Olej do masażu - nic prostszego - bierzesz odpowiadającą ci ilość i do dziełą :)
  20. Krem nawilżający  - stosuj na całe ciało i twarz - ja tak robie - efekty super - będzie filmik :). zwykłe balsamy do ciała mają mnóstwo chemii i są na bazie wody, co powoduje iż wysuszają skórę jeszcze bardziej..-w końcu jakiś czynnik musi sprawiać iż po dany balsam wrócisz..najczęściej to jest tak iż część zawiera silicon i pochodne ropy, dzięki czemu od razu po użyciu masz wrażanie iż skóra jest super głdaka - jest to niestety tylko taki filc dający ten efek, w koncowej fazie blokuje on pory, skóra nie oddycha, powstają zaskórniki, skóra produkuje nadmiar sebum, gdyż staje się bardziej wysuszona.. a wszystko po to abyś wróciła do danej firmy po dany kosmetyk..inaczej nie zarobią na tobie.. ;)
  21. Pielęgnacja sutków podczas laktacji - nic nie działa tak bardzo kojąco i uzdrawiająco a do tego bez grama chemii jak olej kokosowy. Matki karmiące znają ten ból podrażnionych sutków, szczególnie na początku karmienia..smarujcie swoje sutki pomiędzy karmieniami, a zobaczycie jaką poczujecie ulgę i jak poprawi się wasz stan sutków. A zapach i smak na pewno nie zniechęci malucha :)
  22. Pielęgnacja skóry trądzikowej - jesteś podatna na przetłuszczanie się strefy -T oraz trądzik? wbrew pozorom iż to jest olej (a raczej stosujemy kremy matujące w strefie T) bardzo ogranicza wydzielanie się sebum i przetłuszczanie skóry a zarazem powstawanie trądziku. Aplikuj minimalną ilość (orzecha pini) na skórę przed nałożeniem make -up, albo na noc aby ograniczyć wydzielanie się sebum. Zazwyczaj trądzik powstaję gdy mamy zbyt przesuszoną skórę, która zaczyna produkować zbyt dużą ilość sebum - odpowiadającą przesuszeniu, co nie do końca jest adekwatne, a nadmiar sebum sprzyja powstawaniu zaskórników, tym bardziej iż nie mamy czasu na ciągła dzienną pielęgnację skóry.ale przeważnie pielęgnujemy ją rano i wieczorem..a w ciągu dnia do tej oleistej skóry przyczepia się mnóstwo bakterii, króre dodatkowo wcieramy w skórę pocierając ją, drapiąc się, dotykając jej w ciągu dnia. Zawsze miałam problem z zaskórnikami i byłam u wielu dermatologów, zawsze te same leki które działały tylko podczas ich stosowania, natomiast później już niestety nie. Od kiedy stosuję olej kokosowy problemy znikły, ale może to być też kwestia moich hormonów w ciąży obecnie gdyż moja skóra jest cudna - zaznaczę iż na początku ciąży i w pierwszej nie była taka nieskazitelna.. Także po porodzie napiszę wam jak to dalej wygląda a każdej z was mające podobne problemy radzę wypróbować i proszę o komentarz czy pomogło :)
  23. Krem PRZED goleniem - olej kokosowy ochroni twoją skóre przed podrażnieniami związanymi z goleniem.
  24. Poprawia kondycje skóry - olej koosowy uwalnia od takich problemów skórnych jak : łuszczyca, zapalnia skóry - tzw.wykwity skórne, oraz trądzik czy zmiany słoneczne
  25. Rozstępy - olej kokosowy zredukuje rozstępy - niestety nie zlikwiduje ich całkiem, szczególnie gdy są już trwałe ale na pewno pomoże je ograniczyć i rozjaśnić. Stosuje olej kokosowy od początku ciąży na brzuch i piersi, ponieważ podczas pierwszej ciąży pojawiły mi się lekkie rozstępy pomimo iż codziennie smarowałam do olejkiem dla dzieci. Teraz nie pojawił mi się żaden nowy. W ostatniej fazie ciąży (dniach) zrobię foto i wam pokaże jak wygląda mój brzuch po tej kuracji.
  26. Poparzenia słoneczne/po opalaniu - doskonała ochrona skóry pop opalaniu, nie potrzebujesz żadnych kremów poopalaniu, których używasz tylko jeden sezon, a następnie stoją one rok czasu na Twojej półce i się kurzą..a ile w międzu czasie nie stracą swoich właściwości..
  27. Krem przeciw słoneczny - może olej kokosowy nie posiada nie wiadomo jak wysokiego filtra, natomiast jest na pewno znacznie lepszy jak zwykla oliwka dla dzieci, gdyż ten minimalny filtr ma - SPF 4. Tu nie można przesadzać gdyż wprawdzie olej posiada jakiś tam filtr jednak nie ochroni nas w pełni przed słońcem (aczkolwiek w te wszystkie kremy z filtrami też nie chce mi się wierzyć i nie ufam tym firmom). Najlepiej jak we wszystkim zachować umiar.
  28. Zapalenie uszu - zmieszaj olej czosnkowy z olejem okosowym i wpuśc kilka kropel do ucha, odczekaj 10 minut. Rób tak 3 razy dziennie. powinno pomóc w ciągu 2-3 dni. zazwyczaj już po pierwszym dniu pomaga. Jeszcze tego nie testowałam więc jak któraś z was ma doświadczenia w tym temacie napiszcie w komentarzu pls.
  29. Krem na tatuaże - posmaruj świerzo zrobiony tatuaż, olej kokosowy ogranicza blaknięcie pigmentu oraz przyspiesza gojenie się rany i ogranicza powstawanie blizn. Niestety nie stosowałam jeszcze oleju na tattoo ale bardzo jestem ciekawa efektu, gdyż zaraz po ciąży i laktacji lecę upiększyć moje blizny z dzieciństwa.. także jak wy już stosowałyście olej kokosowy na tatuaże i możecie się z nami podzielić doświadczeniem proszę piszcie.
  30. Pasta do zębów - jest mnóstwo przepisów na pastę do zębów z oleju kokosowego jednakże ten uważany jest za jeden z lepszych - zmieszaj olej kokosowy z sodą oszczyszczoną w takich samych proporcjach i nałuż na szczoteczkę do zębów i umyj jak zwykle. Niestety smak nie za smaczny..ale jak komuś nie przeszkadza..ja nie jestem w stanie tej pasty stosować :(
  31. Na zmarszczki - stosowany jako krem na zmarszczki znacznie je spłyca i ujędrnia skórę.
  32. Na hemoroidy - wystarczy smarować 2 razy dziennie i problem zgłowy, koniec z maścmi i innymi drogimi specyfikami czy tabletkami .  Sprawdzone i działa szczególnie rewelacyjne rozwiązanie w ciąży kiedy nie można brać żadnej chemii. Mi przynosi natychmiastową ulgę i działa jak czary..bez żartów.. :)
Tak jak widać zastosowań zewnętrznych krem kokosowy ma bardzo dużo, część z nich sama wypróbowałam i muszę wam powiedzieć że naprawdę działa.

A co jest jeszcze bardziej fantastyczne..zrobiłam porzadki w kosmetykach i moja łazienka w końcu wygląda przejżysćie bo w wiekszosći potrzebuje tylko oleju kokosowego. Do demakijażu używam również oleju kokosowego..szczególności jest genijalny na wodoodporne kosmetyki - test dla was wkrótce.. :)

Także moje drogie Panie wypróbujcie olej na sobie jeśli któraś dolegliwość wypisana powyżej was dotyczy i podzielcie się ze mną swoimi doświadczeniami.
 Dodam na koniec że koszt takiego słoiczka jak na zdjęciu to ok 30 zł w Rossmanie.

Źródło:
draxe.com
authoritynutrition.com

Karmienie piersią. Czy warto karmić? jak karmić?

KARMIENIE PIERSIĄ...jak to jest z tym pokarmem.. ? dlaczego jedne mamy go mają a inne nie.. ? czy w ogóle warto karmić?





Często spotykałam się z takim przekonaniem..(MITEM-mogę teraz swobodnie poświadczyć), iż kobieta jeśli ma cięcie cesarskie to nie ma, czy nie będzie mieć pokarmu..

NIGDY nie spotkałam się z większą bzdurą..😳

Ja jestem tego ewidentnym przykładem..Miałam 2 CC i w obu przypadkach karmiłam.

Ale powiem wam szczerze że zapierałam się ostro, iż drugiego dziecka nie będę karmić, bo mam własną firmę i trzeba jakoś na siebie zarabiać, poza tym nie bardzo wierzyłam w te opowieści o odporności itp. Jest tyle dzieci wychowanych na butelce i zdrowych jak ryba.

Ale poniżej przeczytacie dlaczego zaczęłam ufać naturze i jednak postanowiłam karmić piersią i okazało się to najtrafniejszym wyborem jaki mogłam podjąć.

Dlaczego natomiast niektóre mamy nie mają pokarmu..a może tak tylko twierdzą bo nie mają fachowej porady w sprawach laktacji? Nie licząc problemów typu - wklęsłe brodawki itp.

Ja moje drugie dziecko urodziłam w Niemczech..pierwsze w Polsce i też wydawało mi się że nie mam pokarmu, do czasu kiedy przyszedł ginekolog mnie operujący, który ścisną mi pierś, ja zawyłam z  bólu a pokarm siknął - dosłownie metr do przodu..😳 i tak pojawiła się mega obfita laktacja. Dosłownie mega, gdyż mogłam nakarmić trojaczki.

Ze względu na to iż pokarmu miałam straszny nawał od 3 doby to poradzono mi odciągać początkowe mleko które de facto jest napojem dla dziecka, gdyż dopiero późniejszy pokarm (jak już dziecko trochę pociągnie) jest treściwy. Ale to nic nie pomagało..mleka miałam cały czas dużo, dziecko mi się dławiło przy piciu, łykało mnóstwo powietrza gdyż nie nadążało łykać mleka.

Całe karmienie było bardzo stresujące, gdyż patrzyłam tylko kiedy mały się znów zachłyśnie albo będzie się prężył z bólu brzucha od tych baniek powietrza.
Do tego 3 razy miałam zapalenie piersi z gorączką pow 40 stopni. Istne piekło.
Wytrzymałam tak 8 miesięcy, włączając od 3 miesiąca sztuczne mleko gdyż poprzez te bóle brzucha i płacz podejrzewaliśmy alergie na moje mleko.

Tak było za pierwszym razem.

Za drugim kiedy rodziłam w Niemczech, najpierw zapytali się mnie czy zamierzam karmić piersią (nawet musiałam podpisać takie oświadczenie że zobowiązuje się karmić piersią w przeciągu pierwszych dni) a zaraz po porodzie przystawili mi dziecko do piersi aby piło..mimo że wydawało mi się że nic nie leci.
Następnie codziennie miałam wizytę co najmniej jednej położnej która pytała się jak radzę sobie z karmieniem. Oczywiście każda pielęgniarka która przychodziła do mnie codziennie, czy to kroplówkę podać czy malucha przebrać pytała się czy mam problemy z karmieniem.
Każdorazowo pytali się mnie jak długo dziecko jest przy piersi i jak często (co ok godzinę, półtorej i ssał ok 15-20 min). Dziwiło mnie to że on w ogóle coś je i wydawało mi się że się nie najada, będąc co godzinę głodnym, tym bardziej że nie czułam w ogóle laktacji i moje piersi były miękkie.

Cały czas położne pocieszały mnie że ok. 3-5 doby laktacja powinna się pokazać. I tak było..z tym że dostałam takiego nawału pokarmu, że od razu dostałam zgrubienia na piersi tzw. zastój, iż od razu przypomniały mi się moje zapalenia piersi podczas pierwszej laktacji. Byłam przerażona. Chciałam odciągać pokarm, ale kategorycznie mi zabroniono.
Mówili mi że wszystko do tygodnia czasu się unormuje, że mam często małego do cyca przystawiać i będzie ok, a jak czuję jakiś zastój to nawet na chwilkę przystawić małego. Zawsze 2-3 pociągnięcia mi ulżą a pierś się dostosuje.

I tak też było. w 5 dobie pokarm się unormował, piersi przestały być obrzmiałe.. a moja fabryka produkuje teraz pokarm dla jednej osoby :) jaki popyt taka podaż :)

Nie wszystkie mamy zdają sobie sprawę z tego że czasami nie świadomie same pozbawiamy się pokarmu, a później zganiamy to na zanik pokarmu z nieznanych przyczyn , a najczęściej zganiamy to na nasz organizm.. a to nie do końca bywa prawdą..

Moje panie wszystko zależy od tego to co jemy. 😋

Co zaburza laktację, a wręcz co ją przerywa:

- Mięta pieprzowa / Mentol
- Orzech czarny
- Gwiazdnica pospolita
- Bodziszek cuchnący
- Melisa
- Oregano
- Ziele barwnika
- Szałwia
- Szczaw
- Mięta
- Tymianek
- Krwawnik pospolity

Co szkodzi w laktacji:

- Morszczyn pęcherzykowaty
- Szakłak
- Podbiał
- Korzeń ziela angielskiego
- Przęśl chińska
- Korzeń lepiężnika
- Rabarbar
- Anyż gwiazdkowy
- Mącznica lekarska
- Piołun

A co pobudza laktację?

- Rutwica lekarska
- Kozieradka
- Nasiona kopru włoskiego
- Drapacz lekarski
- Lucerna
- Korzeń prawoślazu
- Ostropest plamisty
- Liście malin
- Pokrzywa
- Owies


Parę słów o początkach laktacji.

Ciało przyszłych mam już w 20 tyg ciąży wytwarza pokarm początkowy dla dziecka tzw. siarę.

Zapewne każda przyszła mama to wie, ale dla tych co nie wiedzą wyjaśniam..


Źródło: pediatria.mp.pl

Pierwsze to żółte mleko to siara, natomiast drugie to już właściwe mleko mamy.

 SIARA jest to taka żółta wydzielina gruczołów mlekowych, która stanowi takie zabezpieczenie dzidziusia przed wszystkimi zagrożeniami zewnętrznymi (bakteriami, wirusami itp) kiedy mały się rodzi, ale pełni też inną bardzo ważną funkcję - przystosowuje organizm maluszka a właściwie jego przewód pokarmowy do normalnego funkcjonowania..czyli jest takim jakby rozrusznikiem wszechświata jelitowego małego człowieka..

Dlaczego wszechświata?

Wszystko zaczyna się w jelitach.. jesteśmy tym co jemy..
...a w dobie nowoczesności, kiedy większość naturalnych składników jest jeszcze bardziej "ulepszana" wszelką chemią warto byłoby przygotować takiego małego człowieka poprzez wybudowanie solidnego "fundamentu" flory bakteryjnej w jelitach aby armia przeciwciał IgA broniła jego układ odpornościowego i stanowiła pewnego rodzaju "płaszcz ochronny".

Właśnie te przeciwciała zawiera pierwsze mleko matki - SIARA. Jest ich aż do 5mg/ml.

Chyba właśnie odpowiedziałam na część postawionego pytania czy warto karmić piersią.. ;)

Więc na początek przez pierwsze doby na pewno warto..ale co dalej..?

Większość mam nie chce karmić bo:
- piersi będą obwisłe i sutki wyciągnięte
-chcą wrócić do pracy zaraz po urodzeniu malucha (wydaje mi się iż obecnie powód ten stanowi mały procent, ze względu na płatny roczny urlop macierzyński - całkiem niezły, gdyż przykładowo w Niemczech płatne jest tylko 65% miesięcznych zarobków)
- karmienie piersią jest uciążliwe..noworodek potrafi jeść nawet co godzinę w pierwszych dobach życia..często ten etap trwa do 1 miesiąca, natomiast mlekiem modywfikowanym czas ten wydłuża się o co najmniej godzinę
- karmienie piersią boli
- bolące piersi również przeszkadzają we współżyciu
- trzeba nosić wkładki laktacyjne, gdyz piersi "przeciekają"
- a w ogóle jak tu karmić kiedy często szczególnie ostatnio jest to nie akceptowane w miejscach publicznych...

no ale co masz zrobić w sytuacji gdy jesteś np. w autobusie w korku co najmniej godzinnym i nagle dziecko płacze (nazwijmy rzecz po imieniu - wydziera się w niebogłosy) bo jest strasznie głodne.. 😖

to co taka biedna mama ma zrobić? jak wyciągnie cyca i zacznie karmić to zaraz wywoła burzę - "bezwstydnica", "jakie to obrzydliwe", "pornografia"normalnie... 😲

no a teraz przyjmijmy fakt że kobieta się wstydzi i nie nakarmi dziecka..a on dalej coraz głośniej i głośniej zaczyna płakać..😰biedna kobieta nie wyjaśni małemu, że "kochanie jak wyjdziemy w ustronne miejsce to dam ci jeść"..bo małemu kiszki się z głodu skręcają i go to po prostu boli..

a WAS moi mili nie boli brzuch kiedy jesteście głdoni?

oczywiście że tak..więc co się dziwić takiemu małemu człowiekowi..któremu ten ból jest obcy, bo w brzuchu mamy wszystko miał bezpośrednio podawane do krwiobiegu.. a teraz co tu się dzieje?? 😨😨
wracając do sytuacji jak myślicie jak zachowają się ludzie w autobusie?

no oczywiście że znów odezwie się fala negatywnych cichych lecz słyszalnych komentarzy - "mogłaby uciszyć to dziecko", "co za wyrodna matka", "pewnie mały chce jeść a ona mu nie daje"..

Co byście kochane nie zrobiły, ludziom i tak się to nie spodoba i znajdą się tacy co będą tą negatywnością ziać..

Od razu przypomina mi się taki obrazek obiegający kilkukrotnie Facebooka a dający cudne odzwierciedlenie zachowania ludzi w pozornie różnych sytuacjach.


Niektórzy twierdzą iż karmienie piersią daje taką odporność dziecku iż nie trzeba go w tym czasie szczepić.. 

Muszę wam powiedzieć iż wg mnie jest to prawdą, gdyż w Niemczech nie podaje się szczepionki zaraz po urodzeniu. Pierwsze szczepienie jest na rotawirusa i podaje się go w drugim miesiącu życia, natomiast wkute szczepienia zaczytają się od 3 miesiąca życia. 
Więc mój mały mając obecnie 6 tygodni nie był jeszcze szczepiony a niedawno cała moja rodzina była chora..nawet ja z wysoką gorączką leżałam plackiem w łóżku😷..i tylko mój synek się uchronił od choróbska..Moi rodzice i starszy syn polegli..mój mąż był całymi dniami w pracy więc i on jakimś cudem uniknął zachorowania.. Ale Olivier był w samym centrum zarazków i niby taki malutki, mało odporny..a jednak skądś tą odporność miał.. i jak tu nie wierzyć naturze i karmieniu piersią.. 

Korzyści jakie ma matka i dziecko z karmienia piersią:
 (jak coś ominęłam proszę dodajcie w komentarzu pod postem)

1. Wygoda - nie trzeba przygotowywać mieszanki mlecznej, co szczególnie ważne jest w porach nocnych, kiedy dziecko co 1,5-2 godziny się budzi. Wyciąga mama cyca i nawet jak zaśnie razem z maluchem podczas karmienia nic się nie dzieje, bowiem w nocy kiedy mama karmi dziecko na leżaka to maluszek nie połyka tyle powietrza i nie musi go nosić aby mu się odbiło. (wiem coś o tym..czasami tą taktykę stosuje w dzień 😁)

Niektóre mamy wiedzą jak bardzo to odbijanie jest uciążliwe.. czasami trwa i godzinę lub więcej.

No dobra a co się stanie jak dziecku się nie odbije? (kiedyś bywało to częste pytanie mojego męża..nie wiem czemu mężczyźni nie potrafią zapamiętać odpowiedzi i jeszcze dopytują się kilka razy za każdym razem przy wykonywaniu danej czynności😶)

A np. to że jak go położymy z powrotem do łóżeczka to może mu się (ale nie musi) tak niefortunnie odbić iż pokarm pójdzie do trąbki słuchowej i maluszek może dostać zapalenia ucha..

Dziecko pijące z butelki łyka więcej powietrza..z czego później występują bóle brzucha u maluszka przez co też płacze. Należy dziecko nosić pionowo alby mu się odbiło..często w trakcie jedzenia..co bardzo denerwuje małego człowieka kiedy odstawiamy go od butelki gdy on chce nadal ssać bo jest głodny..a to wszystko tylko po to aby wypuścił tą bańkę powietrza..

Czasami tak się małemu niefortunnie odbije że pokarm pójdzie mu nosem albo nie daj Boże się zachłyśnie..co bywa bardzo niebezpieczne jeśli dziecko nie będzie potrafiło złapać powietrza..( wiem coś o tym bo moje pierwsze dziecko kiedyś tak się zachłysnęło jak miało może z miesiąc iż zrobił się siny i gdyby nie szybka reakcja mojej mamy, która pomogła mu złapać oddech..to nie wiem jakby się to skończyło).

2. Naturalna odporność od mamy - o czym już wspomniałam wcześniej..w końcu matka natura nie jest głupia..tylko ludzie próbują ją ciągle poprawiać. Podsumowując dzieci karmione piersią mają więcej przeciwciał w organizmie niż dzieci na mieszance modyfikowanej.

3. Odporność w długim odstępie czasu - dzieci karmione piersią są bardziej odporne na choroby typu cukrzyca, celiakia czy choroba Crohna

4. Silniejsze kości - U kobiet karmiących piersią zmniejsza się ryzyko zachorowania na osteoporozę w okresie po menopauzie, gdyż w okresie ciąży i laktacji organizm kobiety absorbuje więcej wapnia.

3. Szybsze dojście do formy po porodzie - Mamy po porodzie już to wiedzą iż nasz ukochany brzuszek tak szybko nie wraca do swojej pierwotnej postaci.. tylko wchłania się min 6 tygodni albo i więcej. Do tego macica musi wrócić do swoich normalnych rozmiarów czyli musi się skurczyć. A skurcze są dość bolesne - w prawdzie nie tak jak poród..😝... nie mniej jednak są bardzo uciążliwe tym bardziej dla mam po cięciu cesarskim, kiedy świeża rana na prawdę bardzo boli i każde dotknięcie brzucha jest bolesne nie mówiąc już o skurczu.. no więc drogie mamy chciałybyście mieć ten ból i cały proces kurczenia się macicy jak najszybciej za sobą i karmcie piersią!

4. Bardziej atrakcyja mama (ten podpunkt jest pisany centralnie pode mnie 😝) - kobiety z niewielkim biustem, do grupy której ja należę, są najczęściej bardzo zadowolone ze swojego wyglądu podczas karmienia piersią gdyż ich biust skacze nie rzadko o parę rozmiarów w górę - u mnie o 2,5 😊 dzięki czemu w końcu wyglądam wg. mnie bardzo kobieco, a jak to pewien mężczyzna w domu moim powiedział - SEXI 😉

5. Szybsze spalanie kalorii -  czy wiecie że jeśli karmicie dziecko to tracicie kalorie? 591 ml mleka wyciągniętego przez malucha z piersi to 400 kcal mniej :)

6. Mleko mamy jest zdrowsze od mieszanki mlecznej - mleko mamy zawiera mniej cukru i więcej protein i jest bardziej spersonalizowane dla twojego dziecka..to ty je również uodparniasz na alergeny, których dziecko nie dostanie w mieszance mlecznej..

7. Karmienie piersią opóźnia miesiączkę - którą z nas nie ucieszy ten fakt :)

8. Karmienie piersią jest tanie! - Przykładowo mleko pierwsze np. beblion 350 g kosztuje ok 25 zł jedno opakowanie wystarcza na przygotowanie 26 butelek o pojemności 100 ml. - czyli tyle ile wypija około miesięczne niemowle.


Mlekiem modyfikowanym średnio karmi się niemowle co 2-3 godziny. Weźmy pod uwagę co 3 godziny wychodzi 8 razy w ciągu doby. W miesiącu wychodzi ok 240 butelek po 100 ml. czyli musimy kupić około 9,5 opakowań mleka modyfikowanego. A że nie da się kupić 9,5 opakowań przyjmijmy że potrzebujemy 10 opakowań miesięcznie czyli mamy koszt rzędu 250 zł na miesiąc. zostając przy tym samym faktorze ( a wiemy że cena mleka jak i ilość wypijanego mleka będzie się zmieniać) wychodzi nam 1500 zł na pół roku i 3000zł na cały rok!

 Jest to dla wielu osób nie mały koszt jakby nie było..można tą kwotę przeznaczyć na jakiś inny cel zdecydowanie. Ceny mogą się wahać ze względu na producenta. 
9. Zacieśnia się więź matki i dziecka - to jest wasz czas..wasza niewidzialna nić staje się mocniejsza..co z pewnością zaowocuje lepszymi relacjami między wami w cięższych okresach w późniejszym życiu.

10. Zmniejsza ryzyko zachorowania na raka piersi.

No i na koniec jak karmić piersią aby nie bolały brodawki, aby dziecko nie łykało powietrza oraz aby karmienie było dla mamy i dziecka przyjemnym czasem relaxu :) :

Niezbędne informacje dotyczące karmienia piersią znajdziecie pod tym linkiem:wszystko o przystawianiu dziecka do piersi
Ja natomiast pokażę wam kilka pozycji wygodnych do karmienia.

Pamiętajmy również o tym iż kiedy mamy zastój pokarmu to przystawiamy dziecko tak do obolałej piersi aby jego żuchwa była skierowana w stronę zastoju, aby dziecko jak najszybciej to miejsce opróżniło z pokarmu. Jest to najlepszy i najszybszy oraz najmniej bolesny sposób.

POZYCJE KARMIENIA PIERSIĄ:


Pozycja klasyczna- ta jest wręcz idealna..ale kto może pozwolić sobie na taki luksus..


To już typowa pozycja klasyczna, którą można zastosować dosłownie wszędzie.









Ta pozycja boczna "pod pachę" jest wskazana i najbardziej wygodna po cesarskim cięciu.










Pozycja na brzuszku - półboczna podparta ręką, jest najczęściej stosowaną pozycją zaraz po cięciu cesarskim ze znieczuleniem podpajęczynówkowym, po którym mama nie może się 10 godz podnosić.

 Pozycja leżąca na boku - podparta ręką. Bardzo wygodna podczas nocnych karmień.





Źródła:
parenting.pl
prozdrowie.pl
pediatria.mp.pl
fitpregnacy.com
babyonline.pl
mjakmama.pl

czwartek, 9 marca 2017

Powitanie

Witajcie wszystkie mamy te które mają już dzieci bądź te które tych dzieci oczekują lub planują je wkrótce mieć. :)

Stworzyłam tego bloga z myślą o tych wszystkich mamach, w których zachodzą ogromne zmiany w ciele i psychice będąc w ciąży, czy to początkowej fazie czy każdej następnej. Część z was czuje się zapewne znakomicie, ale niestety druga część czuje się okropnie i psychicznie i fizycznie-jakbyście były w centrum huraganu który nigdy się nie kończy. 

Pocieszę was - ja też to przechodziłam i wierzcie mi nie było tak kolorowo, szczególnie kiedy ciąże są nie planowane i wywracają do góry nogami cały wasz świat, a wy chciałybyście zniknąć i myślicie tylko- "niech ktoś mnie uszczypnie-to tylko sen".

Po ciąży pierwszej borykałam się z wieloma problemami, różnymi opiniami..szukałam u wielu ludzi czy źródeł pomocy..aż w końcu doszłam do rozwiązań moich problemów sama i zamierzam się moim doświadczeniem z wami podzielić abyście nie musiały biegać, szukać i denerwować się bezpodstawnie tak jak ja..a do tego wzbogacę tego bloga różnymi ciekawostkami oraz filmikami i odnośnikami do innych moich blogów abyście wszystko miały w jednym miejscu :)

Zachęcam zatem do zapoznawania się na bieżąco z postami i dodawanie opinii czy komentarzy pod nimi, być może możecie również coś dodać aby innym było lżej:)